czwartek, 13 lutego 2014

Dan Brown, Inferno

Ileż ja się naczekałam na tę książkę! Zapisałam się na nią w bibliotece tak dawno, że nawet nie pamiętam, która byłam "w kolejce". I oto w końcu udało się - "Inferno" Dana Browna trafiło w moje ręce. Czy warto było czekać i czy jest się czym zachwycać? O tym za chwilę.

Ten, kto miał już styczność z twórczością Dana Browna, pamięta z pewnością głównego bohatera jego książek - Roberta Langdona - światowego specjalistę zajmującego się symbolami. Nie mogło go zatem zabraknąć w powieści "Inferno". Robert budzi się pewnego dnia w szpitalnym łóżku, w nieznanym mu miejscu. Nie pamięta, jak do niego trafił ani co wydarzyło się w ostatnim czasie. We własnej marynarce znajduje wszytą kieszonkę (której wcześniej nie było, Langdon to akurat pamięta bardzo dobrze, gdyż zwraca baczną uwagę na ubrania, a już szczególnie na marynarki, które bardzo sobie ceni), a w niej tajemniczy przedmiot. Skąd on się u niego wziął i czemu ma służyć? Naukowiec nie ma jednak czasu na rozmyślania, bo tuż po rozbudzeniu ze śpiączki (?), musi uciekać. Okazuje się, że ktoś chce go zabić. Korzystając z pomocy młodej lekarki Sienny Brooks, ucieka ze szpitala. Klucząc uliczkami malowniczej Florencji próbuje przypomnieć sobie cokolwiek, co pomogłoby mu zrozumieć sytuację, w jakiej się znalazł. Próbując odkryć powody pościgu, zaczyna podążać śladami poematu Dantego (mowa tu oczywiście o "Boskiej komedii", a konkretniej o jednej z trzech części tegoż poematu, zatytułowanej "Piekło" - inaczej "Inferno" - stąd tytuł powieści Browna). Korzystając ze swojej wiedzy i inteligencji musi rozszyfrować niecodzienną zagadkę, by ostatecznie... uratować świat przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.

W zasadzie dostałam tu wszystko, czego chciałam: sprawnie poprowadzoną narrację, z licznymi zaskakującymi zwrotami akcji, intrygujących bohaterów i sporą dawkę wiedzy o wytworach kultury. A propos: to, co od początku zachwycało mnie w książkach Dana Browna, to umiejętne wciągnięcie czytelnika w świat sztuki. Cuda kultury opisuje autor językiem prostym, czystym, klarownym, że chciałoby się wciąż więcej i więcej... Posiłkując się postacią Roberta Langdona - światowego specjalisty od ikonografii - zaszczepia w nas (mniej lub bardziej, ale jednak) ziarenko miłości do wytworów świata kultury. Uwielbiam, kiedy powieść zmusza mnie do sięgnięcia po inne książki, encyklopedie, słowniki. Bogactwo symboli, jakimi "atakuje" nas autor, zmusza do... myślenia. Książki, w których intertekstualność gra pierwsze skrzypce, zawsze wzbudza we mnie entuzjazm. No bo trzeba się zastanowić, dlaczego autor odwołuje się do tego lub innego dzieła; czemu ma to służyć i czy na pewno dobrze to interpretuję.

Jak określiłabym tę powieść? Jako zagadkową, intrygującą, wciągającą historię. Jednak nie mogę wspomnieć o pewnym minusie: książka jest na swój sposób schematyczna - niektóre elementy "konstrukcyjne" powieści przypominają mi poprzednie książki autora. Nie zmienia to jednak faktu, że z "Inferno" spędziłam dwa ciekawe dni, przerzucając kartkę za kartką, nie mogąc się doczekać zakończenia. Wniosek, który nasunął mi się już po kilkudziesięciu stronach: to gotowy materiał na "kinowy przebój" - i, o ile dobrze doczytałam w odmętach sieci www, obejrzeć takowy będziemy mogli chyba jakoś pod koniec przyszłego roku.

Polecam szczególnie miłośnikom twórczości Dana Browna.

Ocena: 5/6

Grubość książki: 3,60 cm

5 komentarzy:

  1. Szczerze? Zachwyciłaś mnie swoją recenzją. To chyba jedna z twoich najlepszych. I oczywiście twoja recenzja odniosła skutek - pragnę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) chociaż ja jestem wobec siebie bardziej krytyczna:P

      Usuń
  2. Ja czytając Browna czuję się trochę znużona i zmęczona... Nie wiem dlaczego, ale kilka razy już próbowałam podchodzić do jego książek z marnym skutkiem :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem wielką fanką przy Browna, ale po ,,Inferno" sięgnę ze względu na liczne odwołania do mojej ukochanej ,,Boskiej komedii". Liczę na to, że nie zawiodę się na tej powieści, choć oczekiwania są spore.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja lubię autora, chociaż jest bardzo schematyczny, ale potrafi zbudować taką dawkę emocji, napięcia, że nie da się go nie lubić.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)