Wystarczy krótka analiza polskich dzieł literatury sprzed wieku, czy dwóch, by zauważyć, jak ważna była dla ludzi natura. Jak korzystano z jej dóbr, by dbać o własne zdrowie. Już bodajże w "Chłopach" można odnaleźć powyższe wątki. Natura obdarowała nas wieloma roślinami, które rosną sobie dziko na łąkach i polach, a które możemy spokojnie jeść, z pożytkiem dla naszego zdrowia.
Wiele z omawianych tu roślin cieszy niezwykłym aromatem i substancjami, które nie występują już w roślinach uprawianych na masową skalę. Znajdują się w nich mikroskładniki, które współczesnemu człowiekowi "nasiąkniętemu chemią" mogą się bardzo przydać. Bierzmy zatem przykład z naszych przodków, szukających pożywienia wśród łąk i pól i wyruszmy na poszukiwania...
Co tu znajdziemy? Przede wszystkim charakterystykę dwustu najważniejszych i najpowszechniej występujących roślin jadalnych, które rosną "dziko". Dowiemy się, kiedy można je zbierać (pomoże nam w tym przejrzysta tabela). Oprócz charakterystyki znalazło się i miejsce na opis owych roślin - między innymi są tam podane cechy, które pomogą nam w identyfikacji owych roślin. Istotną pomocą są ilustracje i zdjęcia. Nie brak informacji o składnikach odżywczych i właściwościach leczniczych.
"Jadalne rośliny dziko rosnące" to świetna pozycja książkowa również dlatego, że dzięki niej dowiadujemy się, które części roślin są smaczne i jak, w miarę zmiany pór roku, zmieniają się ich właściwości. Odnajdziemy także informacje, które części owych roślin możemy przechowywać w postaci nieprzetworzonej i dzięki temu zrobić sobie pokaźne zapasy. W zasadzie w publikacji tej zamieszczona została wiedza, którą nasze praprapra... babcie i dziadkowie posiadali w małym palcu. Natomiast my, pędzący wciąż przed siebie ludzie XXI wieku zatraciliśmy gdzieś miłość do natury i chęć do codziennego z nią obcowania. Nie chcę generalizować, ale podejrzewam, że szczególnie widoczne jest to w dużych miastach. A przecież taka wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie pomagała chronić zdrowie. I była... darmowa. Autorzy zauważają, że ta wiedza na pewien czas została wyparta przez rozwój przemysłu spożywczego, jednak od niedawna zauważalny jest powrót do natury. Niektóre z opisywanych tu roślin można wszak znaleźć już w menu renomowanych restauracji. Książka jest swego rodzaju przewodnikiem dla chętnych, którzy wybiorą się z koszykiem po pożywienie serwowane mu wprost przez naturę.
Od kilku lat wiem już, że z mniszka pospolitego można zrobić miód, ale nie wiedziałam, że jego liście od marca do czerwca są sałatkowym delikatesem. Można używać ich podobnie jak szpinak. Są bogatym źródłem potasu i białka. Choć roślina ta nie powala swoim wyglądem, warto się do niej przekonać. Nie zdawałam sobie sprawy również z tego, że z liści jeżyn można zaparzać herbatę, a z liści malin robić płukanki w przypadku stanów zapalnych jamy ustnej i gardła.
Co ciekawe... po dogłębnej analizie zdjęć i rysunków okazało się, że kilka roślin rosnących w moim ogrodzie... można spożywać. A ja sądziłam, że są to... no może nie chwasty, ale rośliny "dziko rosnące"... W życiu nie pomyślałabym, że można jeść nawłoć kanadyjską czy koniczynę łąkową. Cóż, człowiek uczy się całe życie.
Podoba mi się przejrzystość niniejszej publikacji - łatwo i szybko można znaleźć opis konkretnej rośliny, poznać jej działanie lecznicze i zawartość cennych składników. Dochodzą do tego wyraźne fotografie i ilustracje, co w sumie tworzy zgrabną całość.
Ta książka to istna kopalnia wiedzy, do której będę często zaglądać. A jak pokażę ją mojej mamie i teściowej, to dopiero będziemy miały o czym dyskutować.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu VITAL
Grubość książki: 1,80 cm
Chyba to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to idealna książka dla mojej babci, bo ona interesuje się tym tematem i nawet "działa" :D Więc myślę, że jej się przyda :)
OdpowiedzUsuńTaka wiedza może się kiedyś przydać. Przeczytam.
OdpowiedzUsuńjak ta książka wygląda w środku?? Czy obrazy rośli są w formie zdjęć?? Jest to dla mnie ważne, bo w formie rysunków trudno mi określić dokładnie roślinę gdy jestem w plenerze..
OdpowiedzUsuńSą zarówno rysunki, jak i bardzo wyraźne zdjęcia:)
Usuń