Od czasu do czasu lubię poczytać wywiady. Nie spodziewam się po nich nie wiadomo czego, raczej liczę, że nieco mądrości życiowej skapnie i na mnie. To bardziej dział literatury, po który sięgam dla przyjemności i rozrywki, aniżeli podniosłych uczuć.

Niedawno wpadła mi w ręce książka "Ewa i jej goście", będąca zbiorem kilkudziesięciu wywiadów, które z luminarzami polskiej kultury przeprowadziła Ewa Siwicka. Ta znana dziennikarka TVP Poznań ma za sobą wiele rozmów z osobami, dla których kultura i sztuka to cały świat. Byli wśród nich aktorzy, muzycy, reżyserzy czy kompozytorzy - generalnie przedstawiciele polskiej sceny muzycznej, teatralnej oraz estradowej. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Różniący się prawie wszystkim: stylem, osobowością, gatunkiem twórczości, którą się zajmują czy wiekiem. To, co ich łączy, to fakt, że zostawili po sobie ślad w szumnie nazywanym "dziedzictwie narodowym", a często nawet europejskim lub światowym. Dzięki temu zostali zaproszeni do programu telewizyjnego, a teraz wywiady z niektórymi z nich znalazły się w książce Ewy Siwickiej.
Pani Ewa w jednym z wywiadów przyznała, że ma na kolanach kartkę, ale nie są na niej zanotowane pytania, tylko pewne daty i fakty. Uważa bowiem, że takie pytania-gotowce często gubią niedoświadczonych dziennikarzy, którzy nie wsłuchują się w to, co mówi ich rozmówca, tylko bezmyślnie strzelają pytaniem za pytaniem. Kuleje przez to oczywiście płynność wywiadu. Pani Ewa kieruje się prostą zasadą: prawdomówność nade wszystko. Bo jaki inny sens ma wówczas wywiad?