"Świat jednak jest normalny" to zbiór krótkich form pisarskich: esejów, felietonów, polemik, artykułów na niezliczone tematy, które ciężko scharakteryzować i zaszufladkować. Grzegorz Eberhardt zabiera się za tematy niechciane, niezbyt dobrze opracowane. Wielokrotnie obala mity, dociera do drugiego dna, palcem wskazuje nieścisłości w dziełach uznawanych dziś za materiały źródłowe.
Rafał A. Ziemkiewicz we wstępie używa określenia: "solidność szczególarza, historyka i literaturoznawcy" (s.10) - to są cechy, które go pociągają i zachwycają w twórczości Eberhardta. Muszę przyznać, że mnie również.
Zbiór otwiera tekst dotyczący pewnego lekarza, który wykonał
ponad 60 tys. aborcji do czasu… aż po raz pierwszy zobaczył obraz USG. Dopiero
wtedy dotarło do niego, co tak naprawdę robił. Po tym – dosyć nagłym oświeceniu
– stał się czynnym przeciwnikiem aborcji (inaczej mówiąc: zwolennikiem ochrony życia
poczętego). Jeden z rozdziałów opisuje postać Wandy Półtawskiej,
bliskiej przyjaciółki papieża Jana Pawła II. Jej poglądy w kwestii kontroli urodzin
przypisuje się jej pobytowi w Ravensbruck. Autor zachęca do zapoznania się z książką autorstwa Półtawskiej „I boję się snów”.
Inny tekst odnosi się do przysięgi Hipokratesa składanej
przez lekarzy. Przysięgi, która de facto się zdezaktualizowała – obecnie (tj.
już po 1949 r.) mamy do czynienia z Deklaracją Genewską, która jest mniej
„dobitna” niż oryginał i która pozwala na różne interpretacje. Stawia furtki
np. dla legalizacji eutanazji. Eberhardt poleca także inną książkę - „Wybrałem wolność” Wiktora Krawczanko, w
której autor Rosjanin opisuje stalinizm, wywołując w ZSRR i nie tylko
„medialną” burzę. Publicysta tak sugestywnie podaje pewne ciekawostki, że wzbudza we
mnie ciekawość książek, które poleca.
Autor porusza się po szerokim polu tematów: sięga po czasy
wojenne, rozwikłuje zagadki i niejasności PRL-u, ale nie ucieka również przed
współczesnymi tematami społecznymi czy gospodarczymi. Wytyka absurdalności polskich zawiłości prawnych. Dotyka tematu kanonu lektur (ponoć) godnych uwagi i wskazuje
palcem książki naprawdę warte uwagi i miejsca na półkach naszych biblioteczek. Pan Grzegorz, posiadając zmysł niedoszłego policjanta, odgrzebuje
życiorysy osób powszechnie raczej mało (lub wcale) znanych. Niczym archeolog
odnajduje i oczyszcza rozmaite „perełki” – perypetie osób, obala różne mity i
odsłania to, co zostało zakryte kurtyną fałszu i ułudy.
Autor potrafi niektóre książki rozłożyć na części pierwsze - bezlitośnie wytyka grafomaństwo czy szowinizm. Wyciąga na wierzch zakurzone historie, godne uwagi współczesnego czytelnika. Omawia publikacje i książki przemilczane. Wiele wypowiedzi pana Grzegorza dotyczy czasów II wojny światowej m.in. zapomnianych, niedocenianych dywizjonów czy bohaterów, o których nie mówi się głośno na lekcjach historii. Sporo uwagi poświęca także czasom PRL-u. Oburza się często na nierzetelność rozmaitych źródeł historycznych, w których autorzy często "dopisywali" coś, po czym dokładali do tego przypis bibliograficzny! Wyobrażacie to sobie?! Aż mi się włos na głowie jeży... Autor ubolewa nad stanem współczesnej publicystyki, która niejednokrotnie po prostu... kłamie. Ubolewa także nad tym, co Polacy uznają za literaturę godną uwagi i zastanawia się, dlaczego nawet w czytelnictwie podążają za tym, co w danej chwili modne...
Nie jest to lektura do przeczytania za jednym zamachem - uwierzcie mi, próbowałam. To typ książki, do której warto powracać codziennie, na przykład godzinę przed zaśnięciem i delektować się kilkoma rozdzialikami. Wymaga ciszy i skupienia oraz podręcznego notatnika, ale w zamian za naszą gotowość obdarowuje nas niewspółmiernie.
To kopalnia wiedzy - zawartość merytoryczna zachwyca od pierwszej do ostatniej strony. Książka stanowi ogromny zbiór bibliograficzny o szerokim wachlarzu tematycznym - wystarczy otworzyć książkę na dowolnej stronie, by ujrzeć w tekście lub przypisach jakąś lekturę godną - lub nie - uwagi czytelnika. Świadczy to oczywiście o oczytaniu autora. Ja mam tylko takie zasadnicze pytanie: kiedy on znalazł czas na te wszystkie książki??? Prawdziwość tekstów uzasadnia ogrom czasu, jaki autor spędził w Instytucie Pamięci Narodowej czy rozmaitych bibliotekach. Autor podkreśla, że swoistą myślą przewodnią książki jest wkurzenie na publicystów, którzy powielają jakieś myśli, nie docierając do źródeł; papugujących bezmyślnie, a także niedocenienie wielu wartościowych lektur.
To pozycja dla tych, którzy chcą chłonąć wiedzę o otaczającej nas rzeczywistości, ale na równi z nią stawiają pamięć o zamierzchłych czasach - szczególnie o tych sprawach, na które nie ma miejsca w podręcznikach szkolnych.
--> Grzegorz Eberhardt - jest pisarzem i dziennikarzem współpracującym z „Tygodnikiem Solidarność”. Jego nazwisko kojarzone jest również z filmem dokumentalnym czy publicystyką: "Rzeczpospolita", "Gazeta Polska".
Grubość książki: 3,20 cm
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu ZYSK i S-KA
Interesujący tytuł! :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - pozycja do przeczytania :)
Bardzo ciekawa publikacja, godna uwagi.
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie! Zdecydowanie muszę zajrzeć, jestem ciekawa i może znajdę tam kilka wartościowych lektur.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem pracy włożonej w tę publikację. Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńLektura obowiązkowa chyba dla każdego książkoholika.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa , nie wiem co więcej napisać, bo mam milion myśli ):
OdpowiedzUsuń