Czy złodzieja usprawiedliwia fakt, że ukradł... książkę? ;P Takie śmieszne pytanko do bibliofilów:P
W ubiegły piątek byłam świadkiem pewnego wydarzenia: kątem oka dostrzegłam wybiegającą postać z pewnej księgarni (m.), a zaraz za nim biegnącego ochroniarza galerii...
Czy okolicznością łagodzącą w tym przypadku nie jest fakt, że złodziej ukradł właśnie KSIĄŻKI? ;-) Szczególnie, kiedy czytelnictwo w Polsce podobno kuleje...
znalezione TU |
Heh, w sumie złodziej to złodziej. Nic go nie usprawiedliwia. Ale jakoś tak łaskawszym okiem bym na niego popatrzyła;)
OdpowiedzUsuńJa chyba też;-)
UsuńHmm...ja bym mu darowała ;D
OdpowiedzUsuńHihi ciekawe rozważania. Niestety nic nie usprawiedliwia kradzieży. Śmiem przypuszczać, że złodziej ukradł książki, nie z miłości do nich, a na zamówienie - handel. Ja na wspomnienie moich zaginionych paczek na poczcie też żartuję, że musiałam trafić na jakiegoś zagorzałego czytelnika, który nie wytrzymał widząc egzemplarze przedpremierowe :)
OdpowiedzUsuńMusiał mieć ogromnego smaka na nowości :P
UsuńA to niezły Ancymon :D ja go usprawiedliwiam :D w końcu książki są okropnie drogie :D chyba, że miała jakieś niecne zamiary co do tej książki :D
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie... Jakie niecne zamiary można mieć wobec książki?:>
UsuńZabawna sytuacja :) Kara powinna być niezwykle łaskawa. Coraz więcej osób zaczyna stronić od książek, a tu ktoś wręcz grzeszy dla nich.
OdpowiedzUsuńNie potrafiłabym na takiego człowieka spojrzeć jak na złodzieja, mimo że to kradzież ;)
Też skłaniałabym się w stronę łaskawszej kary;-)
UsuńZabawna sytuacja, jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś miał ochotę ogólnie kraść książki :) Wiadomo, że takie zachowanie jest karygodne, ale gdybym była właścicielką księgarni czy jakiegokolwiek sklepu... to tak, reprymenda by była, ale jeżeli winny byłby kulturalny to by dostał w prezencie dany egzemplarz, ale drugi raz bym nie darowała. :)
OdpowiedzUsuńJa też do tej pory nie spotkałam ani nie słyszałam o kradzieży książki jako takiej, dlatego musiałabyś widzieć moją minę wówczas :P prawie zbierałam ząbki z podłogi ;-)
UsuńDziwna historia... aż nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNo cóż - kradzież to kradzież...
Jak dla mnie kradzież, to jednak kradzież. Chociaż dziwna i w pewien sposób zabawna sytuacja :)
OdpowiedzUsuńTrochę zabawny temat, ale i smutny. Ludzie nie powinni kraść, ale z drugiej strony niektóre książki są bardzo drogie i nie wszystkich na nie stać. Może właśnie dlatego ten pan ukradł tę książkę?
OdpowiedzUsuńNo niestety nie wszystkich dzisiaj stać na książki, może właśnie dlatego czytelnictwo w Polsce nie ma się zbyt dobrze?
UsuńPracowałam w księgarni, oj jest wielu którzy chcą kraść książki ;) I cóż: kradzież, to kradzież, nie jest to ostatni sposób aby przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńKradzież to kradzież trzeba potępiać, są jeszcze przecież świetnie zaopatrzone biblioteki, które też posiadają nowości. Jakby chciał czytać to z pewnością korzystał by z takich miejsc, podejrzewam, że by książka została zhandlowana kto wie może za browara?
OdpowiedzUsuńKsiążkę ukradł, czytelnictwo spada ja bym mu odpuściła ;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie złodziej to złodziej!!! A za zadośćuczynienie kazałabym przeczytać jakąś niezłą "cegłę" i później bym przemaglowała z niej :)
Kurcze, niezły przypadek. Gdybym była właścicelem tej księgarni, dałabym temu człowiekowi tą książkę. Rozumiem to uzależnienie hehe.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co dokładnie ukradł? Książkę ulubionego pisarza, nowość, prezent dla babci, coś co potem chciał opchnąć/wymienić na inny towar? Ciężko mi sobie wyobrazić książkę, dla której ryzykowałabym zadarcie z prawem (nawet biorąc pod uwagę, że inaczej bym jej nie mogła przeczytać). A czy Ty masz książkę, dla której przekroczyłabyś granicę prawa? ;)
OdpowiedzUsuń