Ojciec Jorge jest rodzajem księdza gotowego cuchnąć człowieczeństwem. (s.102)
Cofamy się do roku 1976. Są to czasy*, kiedy w Argentynie do władzy dochodzi armia. Wtedy też rozpoczyna się siedem trudnych lat - lat cierpienia i terroru. Wojsko morduje tysiące osób. Część z nich zostaje porwana - mówi się o nich "desaparecidos" ("ci, którzy zniknęli"). W tym gorącym okresie pewien jezuita Jorge Mario Bergoglio próbuje ratować, kogo się tylko da. W książeczce "Lista Bergoglio. Ocaleni przez Franciszka w czasach dyktatury" osoby przez Niego ocalone opowiadają o tym, jak ojciec Jorge działał i pomagał.
Cofamy się do roku 1976. Są to czasy*, kiedy w Argentynie do władzy dochodzi armia. Wtedy też rozpoczyna się siedem trudnych lat - lat cierpienia i terroru. Wojsko morduje tysiące osób. Część z nich zostaje porwana - mówi się o nich "desaparecidos" ("ci, którzy zniknęli"). W tym gorącym okresie pewien jezuita Jorge Mario Bergoglio próbuje ratować, kogo się tylko da. W książeczce "Lista Bergoglio. Ocaleni przez Franciszka w czasach dyktatury" osoby przez Niego ocalone opowiadają o tym, jak ojciec Jorge działał i pomagał.
Krótkim rysem historycznym autor wspomina wyniesienie kardynała Bergoglio do godności następcy świętego Piotra. Papież Franciszek - bo tak teraz należy o Nim mówić - na wzór świętego z Asyżu małymi, ale widocznymi krokami próbuje zmieniać Kościół. Mam cichą nadzieję, że uda Mu się oczyścić Kościół z negatywnych naleciałości, afer pedofilskich i innych nieprzyjemnych historii... Ciekawa jestem, czy Jego koncepcja Kościoła ubogiego (praca na rzecz najuboższych, wyrzeczenie się zbędnych bogactw) ma szansę przetrwać obecnie i w nadchodzącej przyszłości.
Autor, Nello Scavo (reporter i dziennikarz śledczy) opisuje, jak ciężko było dotrzeć do osób, które mogły opowiedzieć coś o działalności znanego obecnie wszystkim jezuity. Nikt nie ułatwiał mu pracy. A chodziło głównie o to, że przyjaciele papieża milczeli, żeby nie potwierdzić podejrzeń, że przez nich Bergoglio próbuje manipulować na swoją korzyść faktami sięgającymi lat dyktatury (s.17).
Autor dokonuje swoistych rekonstrukcji dni, w których Bergoglio wymyślał sposoby unikania kontroli, gubienia policji. Wszystko po to, by ludzi skazanych na zamordowanie, po kryjomu przeprowadzić na drugą stronę granicy, całych i zdrowych.
Były to bestialskie czasy, kiedy Dyktatura mordowała wielu niewinnych ludzi. Kiedy nawet rodziny bywały podzielone, a niektórzy dostojnicy kościelni popierali reżym. Rozdział dotykający tej problematyki mocno mnie poruszył - no bo jak, księża i zabijanie? W głowie mi się to nie mieści. Wielu kapłanów oskarżono później o współpracę z siłami represyjnymi (zarzucano im współudział w aresztowaniu niewinnych osób). Do Watykanu docierały wieści o tych aktach terroru, ale w rozmowie z papieżem Pawłem VI arcybiskup Plaza wyrzekł się tego, zarzucając "informatorom" kłamstwo.
W drugiej części omawianej tu książki zamieszczone zostały historie kilkunastu ocalonych przez papieża Franciszka. Z relacji wyłania się obraz sprytnego jezuity, który stworzył swoistą "siatkę" wsparcia. Nikt nie wiedział, że należy do "systemu Bergoglio", bo każdy robił pojedynczą rzecz, o którą poprosił argentyński prowincjał. Podział funkcji - to było clou działań.
Autor dotarł do dokumentów, z których jasno wynika, iż obecny Papież nie był w żaden sposób powiązany z reżymem. Co więcej, istnieje wiele świadectw, świadczących o tym, że ksiądz Jorge udzielał pomocy ludziom prześladowanym przez juntę. Czy mógł zrobić coś więcej - jeden z bohaterów odpowiada:
Był prowincjałem jezuitów, nie supermanem. Na ile wiem, zrobił wszystko, co mógł. A nawet więcej. (s. 115)
To lektura krótka, acz przejmująca. Jest wspaniałym świadectwem nie tylko wiary, ale także człowieczeństwa. Uświadamia nam, że nasz Papież nie przyjął żadnej "pozy", o co niektórzy Go oskarżają, lecz zawsze był taki: czuły, opiekuńczy, niosący pomoc potrzebującym. Oby Jego pontyfikat trwał jak najdłużej. Niesie bowiem ze sobą ożywczy powiew świeżości w nieco zatęchłych zakamarkach chrześcijaństwa...
* Krótka lekcja historii: Działano pod pretekstem rozpoczęcia procesu reorganizacji narodowej. Wojskowa junta usunęła prezydent Isabelitę Peron, parlament został rozwiązany, a członkowie Sądu Najwyższego - usunięci. Wojskowi ogłosili stan wyjątkowy, uchylając prawa zawarte w konstytucji. Zakazano działalności związków zawodowych, gazety były kontrolowane, a politycy i aktywiści społeczni - zostali zamknięci w więzieniach. Tortury były sposobem na uzyskiwanie informacji. W czasach dyktatury próbowano za wszelką cenę zmusić do milczenia tę część Kościoła, która postanowiła nie klękać przed mundurami generałów (s.26).
Polecam!
Ocena: 5/6
Grubość książki: 1,80 cm
Były to bestialskie czasy, kiedy Dyktatura mordowała wielu niewinnych ludzi. Kiedy nawet rodziny bywały podzielone, a niektórzy dostojnicy kościelni popierali reżym. Rozdział dotykający tej problematyki mocno mnie poruszył - no bo jak, księża i zabijanie? W głowie mi się to nie mieści. Wielu kapłanów oskarżono później o współpracę z siłami represyjnymi (zarzucano im współudział w aresztowaniu niewinnych osób). Do Watykanu docierały wieści o tych aktach terroru, ale w rozmowie z papieżem Pawłem VI arcybiskup Plaza wyrzekł się tego, zarzucając "informatorom" kłamstwo.
W drugiej części omawianej tu książki zamieszczone zostały historie kilkunastu ocalonych przez papieża Franciszka. Z relacji wyłania się obraz sprytnego jezuity, który stworzył swoistą "siatkę" wsparcia. Nikt nie wiedział, że należy do "systemu Bergoglio", bo każdy robił pojedynczą rzecz, o którą poprosił argentyński prowincjał. Podział funkcji - to było clou działań.
Autor dotarł do dokumentów, z których jasno wynika, iż obecny Papież nie był w żaden sposób powiązany z reżymem. Co więcej, istnieje wiele świadectw, świadczących o tym, że ksiądz Jorge udzielał pomocy ludziom prześladowanym przez juntę. Czy mógł zrobić coś więcej - jeden z bohaterów odpowiada:
Był prowincjałem jezuitów, nie supermanem. Na ile wiem, zrobił wszystko, co mógł. A nawet więcej. (s. 115)
To lektura krótka, acz przejmująca. Jest wspaniałym świadectwem nie tylko wiary, ale także człowieczeństwa. Uświadamia nam, że nasz Papież nie przyjął żadnej "pozy", o co niektórzy Go oskarżają, lecz zawsze był taki: czuły, opiekuńczy, niosący pomoc potrzebującym. Oby Jego pontyfikat trwał jak najdłużej. Niesie bowiem ze sobą ożywczy powiew świeżości w nieco zatęchłych zakamarkach chrześcijaństwa...
* Krótka lekcja historii: Działano pod pretekstem rozpoczęcia procesu reorganizacji narodowej. Wojskowa junta usunęła prezydent Isabelitę Peron, parlament został rozwiązany, a członkowie Sądu Najwyższego - usunięci. Wojskowi ogłosili stan wyjątkowy, uchylając prawa zawarte w konstytucji. Zakazano działalności związków zawodowych, gazety były kontrolowane, a politycy i aktywiści społeczni - zostali zamknięci w więzieniach. Tortury były sposobem na uzyskiwanie informacji. W czasach dyktatury próbowano za wszelką cenę zmusić do milczenia tę część Kościoła, która postanowiła nie klękać przed mundurami generałów (s.26).
Polecam!
Ocena: 5/6
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu "Jedność"
Grubość książki: 1,80 cm
Dla mojej cioci to idealna publikacja.
OdpowiedzUsuńMyślę, że moja babcia polubiła by tę książkę i już wiem, jaki prezent jej sprawię za jakiś czas. Ja też z chęcią ją przeczytam, bo to ciekawa publikacja. Dobrze, że wnosi świeżość do współczesnej wiary, tak wielu ludzi zaczyna wątpić i oddalać się...
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń