Dziś mam dla Was recenzję dosyć kontrowersyjnej książki. Tym chętniej dowiem się, co sądzicie na poniższe tematy. Zapraszam do komentowania.
Tomasza Piotra Terlikowskiego nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Chociaż może na wszelki wypadek napiszę, kto zacz. Terlikowski jest polskim dziennikarzem, publicystą, filozofem, działaczem katolickim, autorem ponad trzydziestu książek. Jak sam o sobie pisze we wkładce "Faktury na zabijanie", współpracował z większością polskich mediów. Znany głównie z telewizji i radia, w których słowem walczy o dobre imię katolicyzmu. Autoironicznie nazywa się "katotalibem, który po nocach straszy dzieci uczciwych ateistów i pobożnych otwartych katolików".
Autor postanowił napisać książkę o tym, że żyjemy w czasach, w których "przemysł śmierci" jest bardziej rozwinięty niż miało to miejsce w pierwszej połowie ubiegłego wieku (Holokaust, obozy koncentracyjne). Antykoncepcja, aborcja, eutanazja czy zapłodnienie in vitro są dziś na językach całego świata, ponieważ są niezwykle dochodowymi "interesami". Zyski z nich czerpią nie tylko gigantyczne koncerny farmaceutyczne, ale także firmy ubezpieczeniowe, czy nawet rządy państw. Wprowadza się opinię publiczną w błąd, próbując wmówić społeczeństwu, jak wielkie są z tych rzeczy (tj. eutanazji itp.) korzyści. Tomasz Terlikowski oprowadza nas po współczesnym przemyśle śmierci, wskazując, dokąd zaprowadzić nas może ślepa pogoń za zyskiem.
Zaczynamy...
Na początku autor ukazuje nam antykoncepcję z innej niż zazwyczaj strony, otóż wskazuje nam, że jest to w zasadzie cały przemysł, a co za tym idzie koncerny zarabiają na niej grubą kasę. Oprócz tego, że zmieniła ona podejście ludzi do uczciwości i zdrady małżeńskiej (bo i tak dziecka z niej nie będzie!), ma także spory wpływ na zdrowie kobiet. Terlikowski dokonuje krótkich obliczeń, by uzmysłowić nam, jak ogromny rynek zbytu zapewniają właśnie środki antykoncepcyjne. Liczby są porażające - a pamiętać należy - że wmawia się kobietom, że powinny te np. pigułki brać przez wiele, wiele lat. Wnioski każdy może wyciągnąć sam...
Jeżeli chodzi o in vitro, to pobieranie komórek jajowych od kobiet jest niebezpieczne, ale na dobrą sprawę mało kto mówi o tym głośno. Jak twierdzi publicysta, robienie dzieci "na zamówienie" to współczesna eugenika, tyle że ładnie opakowana (sterylne, ładne kliniki, "kompetentni" lekarze). Inna kontrowersyjna kwestia dotyczy dzieci, które zostały poczęte, by być "lekarstwem" dla starszego rodzeństwa. Już Kant mówił, że człowiek ma fundamentalne prawo do tego, by być traktowany jako cel sam w sobie, a nie środek do celu. Takie uprzedmiotowienie dziecka prowadzi na manowce...
Na dodatek czasy mamy takie, że powoli wzrasta akceptacja wyboru płci podczas in vitro. Marzenia eugeników mogą stać się współczesnym koszmarem. Zamawianie dziecka "z probówki" wedle upodobań i zachcianek - czyli z założenia eliminacja słabszych jednostek - doprowadzi do ogromnych zmian w strukturach społeczeństwa. Przecież nie wszystkich będzie stać na in vitro, więc... cofniemy się wieki wstecz - bogaci będą się rozwijać (korzystać z najlepszych genotypów), a u biednych niewiele się zmieni. Przepaść między tymi grupami społecznymi jeszcze bardziej się powiększy (elita będzie rządzić resztą "niewolników"?).
Dalej dowodzi autor, że próbuje się to nazywać "liberalną" eugeniką, wszak chodzi o poprawienie inteligencji, wytrzymałości, odporności czy urody (można sobie zamówić małego Einsteina!). Najgorsze jest to, że z konsekwencjami mogą się zmagać dopiero kolejne pokolenia (bo teraz póki co wszystko niby jest OK). Nie mówi się też zbyt głośno o tym, ile zarodków eliminuje się w trakcie inseminacji. Niby ta "nowa eugenika" ma jednostkowy wymiar, ale tak naprawdę odbija się to na całym społeczeństwie - krótki przykład: już w Chinach na 100 dziewczynek rodzi się 117 chłopców.
W krajach zachodnich objawia się ta liberalna eugenika usuwaniem na zarodkowej i embrionalnej fazie rozwoju dzieci z potencjalnymi wadami genetycznymi i chorobami - tym samym Fryderyk Chopin nie chodziłby w ogóle po świecie, bo według niektórych biografów chorował na pewną formę mukowiscydozy.
Można się z poglądami autora nie zgadzać, warto jednak zastanowić się, ile jest w tym prawdy, a ile rzeczy próbują nam wmówić media. Z drugiej jednak strony zawsze w takich momentach zastanawiam się nad problemem małżeństw, które dzieci mieć nie mogą, a pragną ich z całego serca... Co wtedy...?
A kto korzysta z tej współczesnej eugeniki? Oczywiście same kliniki, ale także systemy ubezpieczeniowe czy ubezpieczyciele - często jest to koronny argument, o którym się nie mówi.
Pamiętajmy też, że ograniczenie narodzin chorych dzieci - to spore ułatwienie dla państwa, które nie musi wówczas ponosić kosztów ich leczenia czy rehabilitacji.
Kolejna kwestia poruszana przez Terlikowskiego to aborcja (szczególnie późne aborcje, które są niezwykle "dochodowe" i "opłacalne"), ale są ogromnie niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia kobiet. W książce znajdziemy również opis pewnego imperium aborcyjnego, funkcjonującego w USA - Planned Parenthood. Organizacja ta propaguje model aktywnego seksualnie stylu życia (dzięki temu PP zarabia coraz więcej pieniędzy). Troska o kobiety i ich "prawa reprodukcyjne" to główne sztandary działalności tego imperium. Aborcję zaczyna się tam nazywać awaryjną antykoncepcją, co mnie osobiście bardzo szokuje... Co ciekawe 1/3 budżetu tej organizacji proaborcyjnej pochodzi z ... podatków obywatelskich!
Tomasz Terlikowski porusza również kwestię aborcji "terapeutycznej" (gdy zdrowie matki jest zagrożone) oraz z gwałtu twierdząc, że takie aborcje nigdy nie odbywają się z korzyścią dla kobiet. Przeraziła mnie treść rozdziału dotyczącego aborcji pourodzeniowej (dzieciobójstwa), czyli zabijania dzieci już narodzonych - zarówno w szczególnych przypadkach zdrowotnych, jak i "na życzenie" rodziców (przesłanką może być potencjalna "niska jakość życia"). Szok i jeszcze raz szok...
Aborcja (...) pochłania rocznie życie od 45 do 50 milionów osób. Holokaust kosztował życie (...) od 1,5 miliona do 6 milionów istnień ludzkich, II wojna światowa - 72 miliony ofiar, a komunizm (...) około 100 milionów. Tymczasem aborcyjne ludobójstwo, trwające w państwach zachodnich od ponad 40 lat (...) pochłonęło prawie 1,5 miliarda ofiar. Mimo tak szokującej skali (...) mówienie o aborcji, o związanej z nią rewolucji obyczajowej jako o ludobójstwie jest w istocie zakazane, traktowane jako przejaw szaleństwa czy ignorancji. (s.105.)
Wiele kancelarii prawniczych czerpie zyski z tzw. "złych narodzin" (Jodi Picoult poruszała ten temat w którejś ze swoich książek) - rodzice pozywają lekarzy, bo np. błędnie zinterpretowali wynik badania USG czy wyniki testów prenatalnych, więc powstaje kolejny wielki biznes - bo dziecko urodziło się chore (to taka współczesna puszka Pandory).
Kolejny rozdział dotyczy eutanazji. Kultura eutanazyjna - jak dowodzi autor - jest np. w Ameryce znacznie tańsza niż utrzymanie osoby starszej przy życiu! Ostatni rozdział dotyczy operacji zmiany płci. Dziwię się umieszczeniu tego rozdziału w tej konkretnej książce...
Mocna lektura, którą polecam wszystkim, którzy chcą świadomie chodzić po tym świecie. Można się z panem Terlikowskim w wielu kwestiach światopoglądowych nie zgadzać, ale ta książka otwiera szeroko oczy na szereg spraw związanych ze współczesnym przemysłem śmierci. O wielu rzeczach nawet człowiek nie myśli, że na czymś tam... inni chcą zarabiać kasę, nie patrząc na koszty w ludziach... Pan Terlikowski jest postacią na tyle wyrazistą, że nie sposób przejść obok jego książki obojętnie - wywołuje tak skrajne emocje.
Z książki dosyć wyraźnie przebija światopogląd autora, który w życiu stara się kierować wiarą. Może to niektórym przeszkadzać, ale wiadomo - wszystko jest kwestią gustu. Według mnie autor jest niezwykle spójny w tym, co mówi. Książkę polecam naprawdę gorąco. Mocna, poruszająca, zmuszająca do zastanowienia się nad wielu sprawami!
Grubość: 1,70 cm
Nie słyszałam nigdy o aborcji pourodzeniowej, jestem bardzo ciekawa. Mam na swoim stosie inną książkę tego autora pt. "Pojedynki". Jeśli jego pióro do mnie trafi, to na pewno zajrzę i do tej kontrowersyjnej książki.
OdpowiedzUsuńTo nazwisko mnie odstrasza, cokolwiek byłoby pod nim.
OdpowiedzUsuńTym razem książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tym publicystą, więc raczej daruję sobie lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńZrezygnuję, choć aborcja pourodzeniowa intryguję, to sobie ten temat wygoogluje.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!! Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale swoją recenzją i tymi ostatnimi słowami "Mocna, poruszająca, zmuszająca do zastanowienia się nad wielu sprawami!", przekonałaś mnie na maksa, że warto zaznajomić się z powyższą pozycją. Rzeczywiście współczesny świat " staje na głowie" i nie powiedziałabym, żeby nam to na dobre wychodziło, a przede wszystkim nie jest to zgodne z wiarą katolicką...
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto ją przeczytać i wyrobić sobie swoje zdanie.
UsuńNaprawdę postarałaś się przy tym wpisie. Jestem pod wrażeniem. Ta książka jest niesamowita i normalnie jej pragnę. Pozdrawiam cieplutko xx.
OdpowiedzUsuńHmmm, no troszkę się rozpisałam... ale naprawdę było o czym. Cieszę się, że potrafiłam Cię do niej zachęcić. Jeśli ją przeczytasz, to będę niezmiernie ciekawa Twojej opinii.
UsuńStrasznie ciekawa książka. Faktycznie porusza kontrowersyjne tematy i bardzo ważne. Wypowiem się tutaj w dwóch kwestiach. Antykoncepcji nie popieram, ale jestem jej wdzięczna za to, że wyleczyła mnie z torbieli jajnika. Na szczęście przyjmowałam te tabletki tylko rok i mam nadzieję, że już więcej nie będę musiała nigdy do tego wracać. Co do płodzenia dziecka, aby ratować drugie... To trudny temat. Nie wiem, co bym zrobiła, bo choć nie popieram tego - to niemoralne, nieetyczne, dziecko czułoby się niepotrzebne gdyby poznało prawdę... Ale czego się nie robi, aby ratować osoby, które się kocha ponad wszystko?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, na niektóre pytania nie ma łatwych odpowiedzi...
UsuńKontrowersyjna książka bynajmniej dla mnie, zastanowię sie jeszcze nad nią.
OdpowiedzUsuń