poniedziałek, 5 maja 2014

Jacqueline Wilson, Czworo dzieci i "coś"

Z całą pewnością jest to książeczka przeznaczona dla tych dzieci, które już poznały kultową powieść Edith Nesbit pt. "Pięcioro dzieci i "coś"" (nie wiem, czy wiecie, ale pani Nesbit uznawana jest za jedną z przedstawicielek brytyjskiego "złotego wieku powieści dla dzieci", a także prekursorkę nowoczesnej literatury fantastycznej). Nie polecam więc powieści pani Wilson tym, którzy nie mieli do czynienia z tamtą książką. Odczytywanie bowiem tej opowiastki byłoby o wiele uboższe i czasami wręcz niezrozumiałe dla młodego czytelnika. 

"Czworo dzieci i "coś"" to utwór dosyć mocno inspirowany wiktoriańską powieścią, jednak osadzony we współczesnych realiach (dziewczynki chodzą już w jeansach, a nie zgrzebnych sukienkach - co okaże się nieco kłopotliwe podczas jednej z przygód). "Pięcioro dzieci i coś" jest jedną z ulubionych powieści Róży, bohaterki powieści pani Wilson i głównej narratorki.

Przyznam szczerze, że nie jestem zachwycona tym, że w powieści dla dzieci przemyca się informacje o rodzinach tak zwanych patchworkowych. Rozumiem, że coraz więcej rodzin rozpada się i tworzy się nowe, "łatane", w której są dzieci zarówno kobiety, jak i jej nowego partnera (lub na odwrót) i powiem jasno: nie mam nic przeciwko temu. Jednak nie wydaje mi się, aby pisanie o tym książek dla dzieci było dobrym pomysłem. Może w swoich poglądach jestem staroświecka, ale wolę czytać o przygodach standardowej rodziny... Poniżej macie miejsce, by obrzucić mnie błotem :] :P. Dodatkowo poruszona zostaje jeszcze kwestia niezrozumienia ze strony rodziców. Ojciec Róży jest w moim odczuciu człowiekiem bez serca. Nie namyślając się długo, wciąż krytykuje własne dzieci; ani przez chwilę nie zastanawia się, co też one mogą czuć. Jego partnerka też nie jest lepsza, ale przynajmniej... urządza przepyszne pikniki.

Wracając do postaci Róży - przyjechała ona ze swoim bratem na wakacje do taty, który mieszka z nową partnerką, Alicją. Dzieci w domu w tym momencie jest czworo: Róża, jej brat Robert, następnie Magdalenka (córka taty i Alicji) oraz Psujka (która tak naprawdę ma na imię Samanta i jest córką Alicji z pierwszego małżeństwa - już wiecie o co mi chodzi? Każde dziecko z kim innym - to może wprowadzić zamęt w umysłach małych czytelników). Podczas jednej z wypraw do lasu, w trakcie pikniku dzieci odkopują na piaskowej górce Piaskoludka - stworka znanego z powieści Edith Nesbit. Piaskoludek ma moc spełniania życzeń - jednak jak w każdej bajkowej opowieści życzenia są opisane pewnymi wymaganiami: obowiązuje jedno życzenie dziennie; dodatkowo określone spełnione życzenie trwa jedynie do zachodu słońca (prawie jak w przypadku Kopciuszka). Jak przekonają się na własnej skórze dzieci, trzeba bardzo uważać, co mówi się przy Piaskoludku - nieopatrznie wypowiedziane słowa: "chciałbym/chciałabym" uruchamiają proces spełniania życzeń, które na przykład tylko wymsknęły się dzieciom z ust.

Generalnie bardzo przyjemnie czytało mi się o perypetiach tej nieco zwariowanej czwórki (chociaż Róża bardzo przypominała mnie z czasów szkolnych - spokojną i lubiącą się uczyć), jednak w ocenie pozwalam sobie dodać minusik właśnie za te skomplikowane relacje rodzinne. Jeżeli chodzi o bohaterów, to najbliższa memu sercu jest oczywiście Róża. Za to Psujce najchętniej wykręciłabym ucho ;).

Jaki jest morał całej historii? Chyba taki, że najważniejsza mimo wszystko jest rodzina - nieważne, czy "normalna" czy patchworkowa. Ciepło domowego ogniska to coś, co buduje poczucie własnej wartości w dzieciach.

Jeżeli chcecie (sami lub ze swoimi dziećmi) przeżyć fantastyczne wakacje w towarzystwie Piaskoludka, zapraszam Was do lektury Jacqueline Wilson. Jednak tłumaczenie koligacji rodzinnych bierzecie na siebie ;).

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu ZNAK Emotikon



Grubość książki: 3,80 cm

5 komentarzy:

  1. Nie sięgam zbyt często po książki dla dzieci, ale ta mnie zainteresowała ze względu na nawiązania do twórczości Edith Nesbit.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wolę czytać o standardowych rodzinach, ale niestety takie czasy, że coraz częściej rodziny się niestety rozpadają...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla dzieci, na prezent to świetna opcja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak właściwie Jacqueline Wilson często pisze o takich problemach rodzinnych, czytałam kilka jej książek.
    Ech, nie lubię tłumaczenia imion na polski... :)
    B.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)