piątek, 2 maja 2014

Zbigniew Lew-Starowicz, Pan od seksu

Kiedy zobaczyłam tę książkę wśród nowości w mojej bibliotece, wiedziałam od razu, że muszę ją przeczytać. Pana Starowicza znam głównie z telewizji, kiedy występuje w programach śniadaniowych i wypowiada się na tematy związane z seksualnością człowieka. Wielokrotnie stwierdziłam, że mówi całkiem sensownie, więc z chęcią zabrałam się za lekturę "Pana od seksu".

uwielbiam tę porę roku - konwalie są (prócz lilii i strelicji) jednymi z moich ukochanych kwiatów, szkoda tylko, że są roślinami sezonowymi...

Tym razem nie jest to książka o tematyce medycznej, psychologicznej, lecz coś na kształt autobiografii doktora. Przemycone zostały oczywiście rozmaite ciekawostki naukowe, ale to świadczy tylko o tym, jak dla doktora Starowicza ważne jest to, co robi. Możemy dowiedzieć się na przykład, skąd wziął się "Lew" w jego nazwisku oraz poczytać o tym, czemu wybrał wojskową uczelnię medyczną, a nie uczelnię tak zwaną "cywilną" (jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o... ;) ). 

Pan Zbigniew Lew-Starowicz opisuje swoją rodzinę w sposób niezwykle ciepły - nie wiem, na ile wyidealizowany jej obraz nam serwuje. Jedno jest pewne - jeżeli rzeczywiście jego stosunki z rodzicami wyglądały tak, jak pisze, to łatwiej będzie nam zrozumieć wybór jego życiowej drogi zawodowej.

Z lektury dowiedziałam się niezwykle interesującej rzeczy - Polska jest jednym z trzech krajów w Europie, w których lekarz może uzyskać specjalizację z seksuologii (traktowanej oddzielnie, a nie - jak w innych krajach - tylko jako odłam psychologii). Zszokowało mnie to, że autor znał osobiście kardynała Wyszyńskiego czy księdza Jana Twardowskiego. A już totalnie szczęka opadła mi, kiedy przeczytałam, że pan doktor wdał się w spór ideologiczny z... przyszłym papieżem, ówcześnie noszącym jeszcze "zwykłe" imię i nazwisko, czyli z kardynałem Karolem Wojtyłą. Generalnie książka często mnie zaskakiwała zbiorem informacji o lekarzu, którego wypowiedzi lubię słuchać. Nie spodziewałam się bowiem, że taki lekarz (z otwartymi poglądami) będzie wprost przyznawał się do swej wiary i związków z Kościołem. W dzisiejszych czasach to rzadko spotykana postawa.

Zresztą co do znajomości pana Starowicza z osobami medialnymi - to trzeba powiedzieć jasno: wcale nie powinien dziwić fakt, że jeden z najbardziej znanych seksuologów w kraju zna tak wielu aktorów, celebrytów itd. - słowem całą śmietankę towarzyską... ;) Przyznaje jednak, że rzadko ma czas na wszelkie imprezy "ze ściankami", większość czasu pracuje, a resztę wolnego czasu woli spędzać z rodziną i przyjaciółmi.

Wspaniałe jest to, jak normalnie autor traktuje sprawy seksu. Unika moralizatorstwa, po prostu najzwyczajniej w życiu stara się pomóc swoim pacjentom. Wprost mówi o tym, że medycyna się zmienia, ewoluuje i to, co doradzał kiedyś, dziś może być już nieaktualne. Ale taka jest kolej rzeczy i należy się z tym pogodzić.

Podziwiam pana Zbigniewa za to, że nie sprzedaje na siłę swojej prywatności. Jak na autobiografię znajduje się tam bardzo mało szczegółów z życia doktora. Ogólnikowo napomyka o członkach swojej rodziny, więcej stron poświęca na opis swojej kariery medycznej. Wiele za to znajduje się tam ciekawostek, smaczków (zza drzwi jego gabinetu), które pięknie wzbogacają lekturę. I bardzo mi się to podoba.

Pan doktor w swojej książce raczy nas zabawnymi anegdotami ze swojego gabinetu. Wielokrotnie podkreśla, że gdyby nie jego pacjenci, to nie miałby o czym opowiadać. Język lektury jest swobodny, dowcipny - przypomina wypowiedzi lekarza znane nam z telewizyjnych programów.

Nie zdawałam sobie sprawy, że Zbigniew Lew-Starowicz ma tak bogaty dorobek "pisarski". Z chęcią sięgnę po kilka książek jego autorstwa. A tymczasem serdecznie polecam Wam lekturę "Pana od seksu"!

...a do lektury świeżo zerwana mięta z ogródka :)

Grubość książki: 2,30 cm

6 komentarzy:

  1. Ojej, wygląda na to, że się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba tym razem nie dla mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem...;) Czy jestem ciekawa Starowicza prywatnie? Raczej nie. Jedyne, co mogłoby mnie zainteresować to te ciekawostki z gabinetu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się nad tą pozycją i zrezygnowałam. No i nie wiem czy dobrze zrobiłam czy źle... Chyba jednak mogłam zaryzykować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytałabym tę książkę. Zbigniew Lew-Starowicz wydaje mi się być świetnym gawędziarzem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczyłaś mnie, będę miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)